A gdyby tak Holly Golightly mieszkała w Londynie, a pod pachą zamiast rudego bezimiennego kota miała ostatnie wydanie Vogue?
Wyglądałaby jak Brittany Murphy, a nie Audrey Hepburn, choć zamiłowanie do klasycznego uroku by pozostało. Ta pierwsza – bardziej nam współczesna – biega angielskimi ulicami w lekkich balerinkach i męskiej, białej koszuli. Druga ,,rządzi w swojej sukience Givenchy” na Piątej Alei. Choć pozornie różne, to jednak obie są wciąż uosobieniem elegancji, doskonałej w swej prostocie! Doskonała prostota! To wyrażenie oddaje zarówno styl bohaterki jak i całego filmu ,,Miłość i inne nieszczęścia”.
To lekka, przyjemna komedia romantyczna z deszczem, Londynem i cudownymi kreacjami w tle. Z fabułą dość prostą, ale zarazem tak uroczą i humorystyczną, że przymykamy na to oko. Bo czyż happy end nie jest domeną tego gatunku? Czy to właśnie ów happy end nie jest powodem dla którego sięgamy po takie filmy? Bez zbędnej hipokryzji trzeba przyznać, że i filmy o superbohaterach też są nieskomplikowane w swej fabule (walka dobra ze złem) i mają oczywiste zakończenia (dobro zwycięża). Przy ocenie tego gatunku warto zastanowić się, dla jakiego widza powstał: szukającego rozrywki z przejrzystym morałem. Czy to coś złego, że z ekranu padnie wprost: miłość i przyjaźń są ważne? We współczesnym świecie łatwo zgubić sens takiego „banału” – i właśnie 90 minutowy seans może nam go przypomnieć.
Zawsze, gdy sięgam po ten film, żałuję, że nie było nam dane poznać się bardziej na talencie aktorki. Trzeba to przyznać – Brittany Murphy nie zawsze trafnie wybierała role. Niemniej jednak w „Miłości i innych nieszczęściach” tworzy ujmującą, ciepłą postać Jacks. Współczesnej Holly, która konfrontuje nasze wyobrażenia o miłości z rzeczywistością. Momentami można odnieść wrażenie, że niektóre sceny i zachowania bohaterów są jakby wyjęte z melodramatu. To celowy zabieg – w końcu ta komedia to nic innego, jak satyra na związki i relacje międzyludzkie. Świeżość, styl i humor serwowany po brytyjsku – to wszystko tworzy z filmu smakowity kąsek. Taki, jakim komedia romantyczna być powinna. Lekkostrawnym deserem.
TYTUŁ
Love and other Disasters
REŻYSERIA
Alek Keshishian
KOSTIUMY
Michele Clapton
ULUBIONY CYTAT
Komedie romantyczne to zdecydowanie nie mój gatunek filmu 😉 Ale stylizacje i zdjęcia świetne!
wow!!! swietne stylizacje! Niemal identyczne! Bardzo podoba mi się forma,w jakiej prowadzisz bloga. Oby tak dalej!
bardzo ładnie wyglądasz! jestem pewna, że te rzeczy wykorzystasz w nie jednej stylizacji! Sama z checia stałabym sie posiadaczką tej kurtki, ma świetny krój i pasowałaby do wielu rzeczy!
Ależ podobają mi się te piękne długie włosy z kokardą, zawsze o takich marzyłam! 🙂
Nie oglądałam tego filmu, ale muszę przyznać, że nieźle odwzorowałaś stroje 🙂
Pięknie wcieliłaś się w rolę. Filmu nie widziałam, ale dopisuję do listy "kiedyś obejrzę" 🙂
Szczerze mówiąc nie oglądałam filmu – ale na zdjęciach idealnie wcielasz się w rolę głównej bohaterki, a Twoja recenzja zachęciła mnie do domowego seansu komedii romantycznych 🙂
Nie widziałam jeszcze tego filmu. Śliczna fryzura z kokardką we włosach 🙂
Ta komedia ma naprawdę uroczy klimat, no i jest na motywach ,,Śniadania u Tiffany'ego.."
P.S. Dziękuję 😉
Zapraszam, zapraszam!
Dziękuję :)! Film polecam!
Nie widziałam tego filmu. Na długie wieczory jak znalazł 🙂 świetnie komponujesz stylizacje na wzór bohaterów 🙂
Brytyjska komedia…. Każda komedia będzie idealna na tę porę roku. Z przyjemnością sobie obejrzę.
P.S. Zdjęcia REWELACJA!
Fajna recenzja, ciekawy blog, zapisuję i będę zaglądać 🙂
Nie do końca mój temat, ale recenzja ciekawa:)
Szkoda że piszesz wyłącznie po angielsku. Niewiele rozumiem. Ale stylizacja świetna szczególnie chabrowa marynarka i buty
Marlena, cała strona i każdy post jest dwujęzyczny, wystarczy kliknąć w polską flagę na górze strony, zaraz obok logo =).