by MARINOVSKA
Gdy powoli szum MFW cichnie, a wzrok wszystkich entuzjastów mody skierowany jest na Paryż, pora na moją relację, z tego wydarzenia. Oczywiście, jako świeżynka w blogerskim świecie, mój Fashion Week nie kręcił się wokół prezentacji takich kolekcji jak Prada czy Armani, jednakże, miałam przyjemność wziąć udział w kilku pokazach i wyśmienitym konkursie dla młodych projektantów. Ale po kolei.
Moda jako stała wiecznie zmienna, swoją zmienność wyraża przez zapotrzebowanie i percepcję odbiorców, a traktowana jako forma sztuki jest stale subiektywna. W moim pojęciu nie musi być skandaliczna, ekstrawagancka czy szokująca, ten rodzaj napięcia wolę odczuwać na widowni w teatrze, ale musi zachwycać, dawać poczucie estetyki i oryginalnego piękna. Powinna być kobieca, gdy jest dla kobiety, być męska gdy dedykowana mężczyźnie, rzadko na odwrót…Pokaz serbskiej projektantki Mariji Sabic, właśnie taki był, jej projekty to kwintesencja kobiecości: delikatne, zmysłowe i eleganckie. Anty unisex. Efekt wow, ale bez wymuszonego przekombinowania. Cała kolekcja, począwszy od skromnych i eleganckich kostiumów aż do sensualnych acz bogato zdobionych sukien wieczorowych przypadła mi do gustu. Niemniej jednak kilka rzeczy wyjątkowo utkwiło mi w pamięci..a jedną z sukienek chciałabym zobaczyć jeszcze raz…tylko tym razem wiszącą w mojej szafie.
Wprawdzie czasem trudno mi się uwolnić od utrwalanych przez jakieś 2000 lat archetypów, ale ogólnie dla mnie moda wcale nie "powinna" być kobieca dla kobiet czy męska dla mężczyzn. Teoretycznie wszystko może wyglądać dobrze, zależy też na kim byleby się trzymało kupy i wyglądało estetycznie (pojęcie oczywiście subiektywne, hehe). "Fashion is my alphabet", co nie? 😀 Tylko jeszcze każdy ma swój język. ;>