by MARINOVSKA

Minęło już trochę czasu, odkąd wypowiedziałam swoje pierwsze Ciao! w Mediolanie. Choć lato nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa, jesień zbliża się nieubłaganie, co zwiastują nie pierwsze kolorowe liście, ale modelki pojawiające się na ulicach Mediolanu, przypominające o nadchodzącym szaleństwie Milan Fashion Week. Czujesz, że zaczynasz żyć w rytmie miasta, gdy powoli, powoli, albo jakby to powiedzieli włosi piano, piano tworzysz swoje rutyny, masz już swoje ulubione miejsca, potrafisz podpowiedzieć zagubionemu turyście gdzie i jak się dostać, wykłócić się o stolik po włosku, i to z użyciem gestów!

Mówi się, że, nie ma lepszego miejsca niz Paryz by się zakochać, nigdzie pierogi nie smakują tak jak w Polsce, a najlepsze miejsce na karnawał to Rio. Cóż… ja myślę, że nigdzie nie czyta i nie kupuje się ,,Vogue’a” tak jak w Mediolanie! Stąd mój kolejny „punkcik” na mapie. Dosłownie, punkcik, małe miejsce. To uroczy kiosk na Via Giardini, w okolicy stacji metra Montenapoleone, tuż przy Armani Cafe i słynnym pomniku prezydenta Sandro Pertini, który wyglądem przypomina raczej mini wersję nowojorskich schodów na Time Square.

Miejsce bardzo Vogue, bardzo mediolańskie.

Privacy Preference Center