One Art

 

The art of losing isn’t hard to master;
so many things seem filled with the intent
to be lost that their loss is no disaster.

Lose something every day. Accept the fluster
of lost door keys, the hour badly spent.
The art of losing isn’t hard to master.

Then practice losing farther, losing faster:
places, and names, and where it was you meant
to travel. None of these will bring disaster.

I lost my mother’s watch. And look! my last, or
next-to-last, of three loved houses went.
The art of losing isn’t hard to master.

I lost two cities, lovely ones. And, vaster,
some realms I owned, two rivers, a continent.
I miss them, but it wasn’t a disaster.

—Even losing you (the joking voice, a gesture
I love) I shan’t have lied. It’s evident
the art of losing’s not too hard to master
though it may look like (Write it!) like disaster.  /E. Bishop


Paris, Paris

Lubię wracać w miejsca, które już odwiedziłam i Paryż nie jest żadnym wyjątkiem. Zwłaszcza jesienią i zimą. Choć zawsze staram się zobaczyć coś nowego, to finalnie i tak ląduje na wzgórzu Montmartre z kubkiem grzanego wina z Cabaret Chez ma cousine, lub sącząc kawę w Café des 2 Moulins (tak, tam, gdzie przed laty nakręcono Amelię). Filmowy aspekt Paryża od zawsze był moim ulubionym sposobem na zwiedzanie, o mojej paryskiej liście miejsc do zobaczenia możecie przeczytać tutaj.

Chłonąc unikatową atmosferę miasta, podróżując do różnych arrondissements prędzej czy później wylądujemy na placu de Gaulle nie tylko za sprawą imponującego Łuku Triumfalnego, który poprzez Champs-Élysées poprowadzi nas do placu de la Concorde, ale ponieważ pod nim znajduje się jedna z najważniejszych stacji metra.

Październik w Paryżu bywa chłodny, jednak to nie stanowi przeszkody, by w pełni cieszyć się jego urokami. Wystarczy grubszy sweter, bilet na metro i voilà! Pora zwiedzać. Szpilki odradzam. No, może na krótki spacer na naleśniki i kilka zdjęć.


SWETER

Stradivarius

SPODNIE

Asos

KOLCZYKI

Folli Follie

SZPILKI

DeeZee



Co jest nie tak z ,,Emily w Paryżu'?

Emily w Paryżu – najnowsza produkcja twórcy Seksu w wielkim mieście, Darrena Stara z kostiumami Patricii Field, osadzona w klimatycznym Paryżu, brzmi jak wszystko, czego potrzebujemy tej jesieni. Wstępny opis obiecuje bohaterkę na miarę Carrie Bradshaw, która biega w szpilkach po Manhattanie i nie boi się zadawać trudnych pytań na temat związków, przyjaźni czy seksu. Jednak zamiast nowojorskiej miejskiej dżungli i picia Cosmopolitana serial oferuje paryskie kawiarnie i daje wyobrażenie drogiego, francuskiego szampana, który chcesz jak najszybciej otworzyć na wygodnej kanapie i sączyć z przyjemnością. Łyk po łyku, odcinek po odcinku.

Ostrożnie, być może właśnie wypiłeś lampkę wygazowanego wina.

Emily w Paryżu był dla mnie oczywistym wyborem, ponieważ tak jak główna bohaterka jestem ekspatką w kraju śródziemnomorskim, więc wiem, jak ciężkie mogą być początki w nowym miejscu. A na domiar wszystkiego, jestem wielką fanką Seksu w wielkim mieście. (sprawdź felieton na ten temat tutaj)

Minęły dwa pierwsze odcinki i już wiedziałam, że ten serial jest odległy od przygód mieszkanek Nowego Jorku. A im dalej w las, tym więcej pytań przychodziło mi na myśl. Dlaczego wszystko jest oderwane od rzeczywistości? (Poprosimy coś więcej niż zepsuty prysznic) Czy nowi przyjaciele mówiący po angielsku naprawdę sami znajdują Cię na ulicy? (Z doświadczenia, raczej nie) Czy każde dodane na Instagram zdjęcie przynosi kilkuset nowych obserwatorów? (Również nie)

W końcu Paryż jest cudownym miastem, ale nie cudotwórczym.

Jednak najbardziej bolesny jest widoczny brak kobiecej solidarności. Główna bohaterka spotyka się z każdym mężczyzną, który na nią spojrzy, nawet jeśli naraża tym swoje przyjaźnie, a nawet życie zawodowe. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że ​​Emily wplątuje się w większość swoich miłosnych przygód całkowicie bezwładnie. Biernie angażuje się w kolejny przypadkowy romans. Mówiąc dokładniej, bardziej filtruje swoje zdjęcia na Instagramie niż mężczyzn, których całuje.

Jeśli chodzi o modę, to styl Emily w pewnym sensie odzwierciedla cukierkową fabułę serialu. Żeby nie być źle zrozumianą, uwielbiam żywe kolory płaszczy, blokowanie kolorów i wszystko, co ma do zaoferowania Patricia Field. Dlatego też uważam, że moda jest najmocniejszą stroną tej produkcji. Styl serialowej Camille, Sylvie czy w końcu Emily to kopalnia modowych inspiracji, nawet jeśli nie jesteśmy w stanie odtworzyć perfekcyjnie pofalowanych włosów amerykanki lub nie możemy pozwolić sobie na sukienkę Camille od Chloé.

Wiele stylizacji jest wartych zapamiętania i wypróbowania, ale jedna szczególnie skradła moje serce i postanowiłam ją  odtworzyć podczas swojej paryskiej wyprawy. Garnitur w kratę od Veroniki Beard (w cenie, która może przyprawić o zawrót głowy), zamieniłam na zestaw z Heartbreak w kolorze granatowo-białym. Chciałam do tego założyć błękitny beret (kolor, który absolutnie uwielbiam), ale w końcu uległam i postawiłam na pełny look alla Emily Cooper. Kupiłam więc wełniany beret w kolorze czerwonym i poleciałem do Paryża!

Trzeba pamiętać, że wykorzystując nazwiska twórców Seksu w wielkim mieście w promocji nowej produkcji, stają się one nie tylko dobrym chwytem marketingowym, ale również pewną obietnicą złożoną jego fanom. Zastanawiające jest jednak, jak na tle serialu sprzed prawie dwóch dekad Emily w Paryżu wypada mało progresywnie. A przecież tyle się zmieniło, tak wielu tematom można nadać świeżego spojrzenia, nie powielając przy tym utartych stereotypów. Czy po tylu latach Carrie Bradshaw z kieliszkiem Cosmo w ręce jest wciąż bardziej na czasie niż Emily z lampką musującego wina?

Lecz oto prawda na temat butelki tanich bąbelków: bez względu na to, jak skacowani obudzimy się następnego dnia,​​ istnieje duża szansa, że ​​sięgniemy po nią ponownie.


Garnitur

HEARTBREAK

Beret

PARFOIS

Kolczyki

RESERVED

Botki

TOP SECRET

Torebka

PARFOIS



Summertime Sadness

Nawet na hiszpańskich plażach El Saler powoli czuć oddech zbliżającej się jesieni. Na razie bardzo powoli i łaskawie, bo kostiumy kąpielowe wylądują na dnie szuflady dopiero z początkiem października. Jednak niemalże kalendarzowa nostalgia, niezawodnie jak co roku przychodzi wraz z zapachem dyniowych syropów do kawy i kaszmirowych swetrów w sklepowych witrynach.

W otoczeniu ciepłego piasku, morskiej bryzy i łagodnych fal nie trudno o chwilę oddechu. ,,Łapanie ostatnich chwil słońca” może nie do końca przekłada się na hiszpańskie realia, jednak jest to wystarczająca rekompensata za brak polskiej złotej jesieni.

W tak słoneczny październikowy weekend w  płóciennej torbie ląduje wysłużona kopia ,,Śniadania u Tiffany’ego” (skruszyła się już nawet okładka), ostatnie wydanie Vogue’a, oraz notes pełen pomysłów.

Lato nieubłaganie dobiega końca, więc pora brać się do pracy! Już wkrótce nowe posty filmowe, relacje z ostatnich wakacyjnych podróży, które mam nadzieję, w szare dni przyniosą trochę słońca.

Tymczasem, otrzepuję słomkowy kapelusz z piasku, i idę pakować walizkę na kolejny weekend.


KOSTIUM

OYSHO

KOSZULA

TOM FORD

KOKARDA

BERSHKA

KAPELUSZ

SFERA



Seks w wielkim mieście, czyli historia pewnej sukienki

Przechadzając się między sklepowymi wieszakami, obserwowałam co będziemy nosić tego lata. Patrzyłam na kwiatowe sukienki, które wracają jak bumerang każdego roku, lniane koszule i grzeczne garsonki. Mój wzrok przykuła jednak ona – zwiewna, cielista sukienka na ramiączkach, które w języku angielskim apetycznie określa się jako spaghetti straps. Była zawieszona między wieloma kolorowymi, zachowawczymi sukienkami, które pewnie wtedy, w sezonie wiosna/lato 2014 królowały na weselnych przyjęciach. Jednak to ta mała cielista sukienka podsunęła mi pewien pomysł.

Oczywiście, na wesele założona być nie mogła. Bardzo prosta jednak jednocześnie ultra seksowna zapewne stanowiłaby bardzo odważny wybór nawet na wieczorne wyjście ze znajomymi. Opcją była więc niepraktyczną. Jednak było w niej coś, co sprawiło, że chciałam ją mieć. Cielista sukienka albo inaczej naked dress od razu przypomniała mi Carrie Bradshaw z ,,Seksu w Wielkim Mieście”, który dokładnie dzisiaj 22 lata temu zadebiutował na srebrnych ekranach Ameryki.

Kto mnie zna, wie, że jestem ogromną fanką tego serialu i każdy sezon widziałam więcej razy, niż mam ochotę się do tego przyznać, cytuję z pamięci, a po stylizacjach postaci potrafię rozpoznać każdy odcinek. Serial pokochałam nie tylko ze względu na otwartość i perypetie bohaterek, ale również na modę, a dokładniej na podejście, z jakim o niej traktuje. Tutaj nie jest czymś powierzchownym czy próżnym, stanowi ważny aspekt życia kobiet, który nie jest upychany tylko w kolorowych magazynach. Hej! Bycie fashionistką jest OK, tak samo jak bycie prawniczką czy kustoszem galerii sztuki. A cytat Carrie z jednego odcinka, gdy ”idzie poszukać sukienki za 7 dolarów, która będzie idealnie pasować do butów za trzysta” idealnie oddaje moje spojrzenie na modę.

Sama moda z ,,Seksu..” jest zasługą nieocenionej kostiumografki Paricii Field, która wywindowała sprzedaż takich butów jak Manolo Blahnik czy Jimmy Choo. To również ona ubrała Carrie w słynne tutu, w którym pojawia się w czołówce serialu. C0 ciekawe, Carrie w serialu nie miała jej założonej na sobie ANI RAZU. Dopiero w finałowym odcinku ,,American Girl in Paris part deux”, twórcy oddają hołd w stronę fanów, ubierając bohaterkę w suknię z zielonego tiulu. Jednak moim zdaniem to właśnie naked dress jest symbolem tej postaci. To w tej sukience widzimy ją na autobusach Manhattanu reklamującą swoją kolumnę w gazecie, i to ją zakłada na pierwszą randkę z Mr. Big’em, a reszta to już historia… Tutaj sukienka to nie tylko kawałek delikatnego materiału, a pewnego rodzaju manifest wolności i swobody w tworzeniu własnego stylu.

To właśnie ta sukienka sprawiła, że pierwszy raz pomyślałam o założeniu bloga. Chciałam stworzyć miejsce, gdzie mogłam pokazać, że moda, którą obserwujemy na ekranach kin czy telewizorów jest czymś fascynującym i może tak samo wyznaczać kierunek, jak najnowsze wydania magazynów modowych. Z zainteresowaniem obserwuje powrót wielu trendów, które widziałam na ekranach przed laty i przywracam do życia na swój sposób. Interpretacje stylizacji filmowych to moja największa modowa inspiracja.

Tej cielistej sukienki nigdy nie kupiłam. Wówczas byłam studentką krążącą między dwoma uczelniami w różnych miastach, a ona kosztowała tyle, co kilka biletów na pociąg. Jednak bez niej, lacinemoda by nigdy nie powstała.


Tytuł

SEKS W WIELKIM MIEŚCIE

Reżyseria

MICHAEL PATIRCK KING

Kostiumy

PATRICIA FIELD

Ulubiony Cytat

“I’m someone who is looking for love. Real love. Ridiculous, inconvenient,consuming, can’t-live-without-each-other love. And I don’t think that love is here in this expensive suite in this lovely hotel in Paris.”



Odkąd bracia Lumière sprowadzili w 1896 roku kinematograf do Rzymu i Mediolanu, Włochy stały się jednym z pierwszych krajów, który wkroczył w fascynujący przemysł filmowy. Niegdyś sławne na całym świecie, przechodziły wiele przemian, obierało nowe kierunki i tworzyło nowe gatunki filmowe. Commedia alla’italiana (komedia w stylu włoskim) czy musicarello (komedia musicalowa) to gatunki, które pokochał cały świat. Lata 60 owocowały w wiele zagranicznych sukcesów, przyniosły statuetki Akademii, dając rozgłos wielu włoskim reżyserom i aktorom. Kinematografia półwyspu apenińskiego jest niezwykłym lustrem włoskich realiów, którym nie raz daleko do Dolce Vita. Niemniej jednak włoskie kino jest klimatyczne, ma swój swoisty, osobliwy styl, którego próżno szukać gdzie indziej. Produkcje wykazują się magnetyzmem, czarem starego kina. Nasuwa się jedno pytanie… czy takie filmy się jeszcze robi? Dziś kilka propozycji kina ,,z tamtych lat”.

MAŁŻEŃSTWO PO WŁOSKU (Matrimonio All’italiana) 1960  reż.: Vittorio De Sica

Kwintesencja włoskiej komedii w ponadczasowym duecie. Sophia Loren i Marcello Mastroianni to kultowa już ekranowa para, i piszę to bez wahania, choć uważam ze to określenie jest ostatnio mocno nadużywane. W tym przypadku jednak zasłużone – na koncie ponad czternaście wspólnych, barwnych produkcji. ,,Małżeństwo po włosku” z impetem wdarło się do Hollywood, wprowadziło włoską komedię na międzynarodowy filmowy firmament, oraz zgarnęło kilka ważnych nagród (w tym Złotego Globa). Domienico (Mastroianni) godzi się poślubić swoja kochankę Filume (Loren) po dwudziestu latach związku. Przychodzi mu to jednak z trudem a jedyną motywacja zdaje się być fakt, że przyszła żona leży na łożu  śmierci. Czy małżeństwo ma przed sobą świetlaną przyszłość? Liczne retrospekcje i zwroty akcji pomogą odpowiedzieć na to pytanie.

PRZYGODA (L’avventura) 1960   reż.: Michelangelo Antonioni

Perełka włoskiego kina psychologicznego, ,,Przygoda”, cieszy się niesłabnącą reputacją, choć nie brakuje przeciwników nie rozumiejących jej fenomenu. Grupka przyjaciół wybiera się w rejs po zatokach modnych Wysp Liparyjskich, które upodobali sobie co zamożniejsi Włosi. Podczas spaceru po niesamowicie klimatycznej wysepce Lisca Bianca znika jedna z bohaterek, Anna (Lea Massari). Rozpoczynają się poszukiwania, które obnażą prawdziwą dynamikę panującą w grupie. Specyficzny klimat, powolne tempo akcji, niesamowite kadry, i fenomenalna Monica Vitti (w roli Claudii) sprawiają, że ,,Przygoda” to prawdziwa uczta dla kinomanów. Michelangelo Antonioni przygotowuje danie wykwintne, jednak nie podaje go nam na srebrnej tacy. Widz musi sam podejść, skosztować by zrozumieć jego smaki i aromaty. W niespiesznych kęsach odkrywa jego naturę, czasem tylko zastawiając się, gdzie jest Anna?

WCZORAJ, DZIŚ, JUTRO (Ieri, oggi, domani) 1963  reż.: Vitto De Sica

Nie tylko Holly Golightly miała rudego kota. Miała go też Mara, jedna z postaci, które w tym filmie odgrywa Sophia Loren. Aktora pod czujnym okiem reżyseria Vittorio De Sica tworzy interesujące, odmienne od siebie kreacje w trzech epizodach składających się na tę produkcję. Adelina to wybuchowa i prostolinijna sprzedawczyni papierosów z okolic Neapolu, prawdziwa włoska mamma, która w oryginalny sposób próbuje uniknąć wiezienia. Anna jest znudzoną, acz bardzo bogatą, żoną mediolańskiego przedsiębiorcy. W kostiumach od Diora, za kierownicą Rolls-Royce’a szuka wrażeń w ramionach niezamożnego pisarza. Mara z bohaterką ,,Śniadania u Tiffany’ego” dzieli nie tylko upodobanie do rudych futrzaków, ale także profesje. To luksusowa call girl mieszkająca przy placu Navona w Rzymie, siejąca zgorszenie wśród swoich bogobojnych sąsiadów. Film zdobył Oscara za najlepszy w kategorii najlepszy film zagraniczny

W KRYSZTAŁOWYM PAŁACU

Do Madrytu nie zawsze mi po drodze. Na większe koncerty czy wydarzenia wybieram częściej Barcelonę, która jest też świetną bazą wypadową na dalsze podróże czy powroty do Domu. Jednak kiedy w Muzeum Narodowym Thyssen-Bornemisza pojawia się wystawa ,,Balenciaga i malarstwo hiszpańskie” nadchodzi pora, żeby do stolicy zawitać.

Zanim jednak pomaszeruję oglądać projekty tego ,,Picassa Mody” jak Cristóbala Balenciagę przed laty nazwał pewien fotograf, szybka kawa i tapas nieopodal parku Retiro. Wybór miejsca nie jest przypadkowy,  ponieważ to właśnie w sercu tego parku znajduje się Pałac Kryształowy — elegancka, szklana konstrukcja, która pełniła funkcje oranżerii z egzotyczną roślinnością. Miejsce jest niezwykle słoneczne i przestronne, otoczone zielenią i wysokimi drzewami. Warto się tu zatrzymać na chwilę po długiej przechadzce po parku.


SUKIENKA

ZARA

OPASKA

BIJOU BRIGITTE

KOLCZYKI

SFERA

SANDAŁKI

NO NAME



3 dokumenty o modzie, które pomogą Ci zrozumieć branżę

Branża modowa w opinii wielu zdaje się czymś niepoważnym, luksusowym, a nawet zbędnym. Te powszechne stereotypy i brak zrozumienia mogą wynikać z przeświadczenia, że moda jest wciąż niedoścignionym oraz zamkniętym światkiem, niedostępnym dla zwykłych ludzi.

Czy jest to branża jak każda inna?

Z pewnością jest to sektor cechujący się szalonym (albo lepiej, sezonowym) tempem pracy, nastawiony na nieustanne pobudzanie popytu i mnożenie dochodów. Brzmi jak każdy inny biznes? Nowy cykl na blogu ,,Trzy dokumenty o modzie, które…” postara się przybliżyć bardziej środowisko, projektantów i wszystkie mechanizmy, które rządzą tą niesamowicie kreatywną i dynamiczną branżą.

ALEXA CHUNG UNCOVERS FASHION INDUSTRY SECRETS (2015)

Alexa Chung to angielska ex-modelka, a obecnie dziennikarka oraz it girl. Przy współpracy z brytyjskim Vogue’iem stworzyła cykl minidokumentów o modzie. Projekt to połączenie reportażu i serii wywiadów z ludźmi pracującymi w high fashion: od prawników po topowych dyrektorów kreatywnych. Chung zadaje pytania o istotę przemysłu, jego przyszłość i potencjalne szanse młodych ludzi na rozpoczęcie kariery w tej niezwykle trudnej i konkurencyjnej branży. Dokument bezpłatnie można obejrzeć na Youtubie.

Photo Credit: British Vogue

SEPTEMBER ISSUE (2009)

Wrześniowy numer to najważniejsza i najobszerniejsza publikacja w roku. Dokument skupia się na procesie jego wydania, czyli walce z czasem, niekończącymi się poprawkami i doprowadzaniu do perfekcji absolutnie każdej strony amerykańskiej ,,Biblii mody”. Tutaj słowo ,,Vogue” to synonim ciężkiej, wielogodzinnej pracy i wielopłaszczyznowej kreatywności. Biznes i moda tworzą osobliwą całość oraz materializują się na kartkach błyszczącego magazynu. Film cieszy się ogromną popularnością a jego skutkiem ubocznym jest cudowna książka, jaką napisała Grace Coddington, naczelna stylistka Vogue’a. Jej Memoir to fantastyczna podróż przez historie modowych magazynów począwszy od lat 50, wypełniona po brzegi anegdotkami, nazwiskami, wspomnieniami, niezbędne kompendium wiedzy dla każdej fashionistki.

Photo credit: Roadside Attractions/ Everett Collection

BILL CUNNINGHAM NEW YORK (2010)

Bill Cunningham był jednym z najbardziej nieszablonowych i charakterystycznych fotografów mody ulicznej. Jego znakami rozpoznawczymi były rower i niebieska, robocza kurtka. Fotografował najlepsze stylizacje, jakich ulice Nowego Jorku dostarczały mu każdego dnia. Dokument ukazuje ciepłego i skromnego człowieka, którego świat kręcił się wokół mody, która była jego pracą i pasją. Bill już jako młody fotograf miał oko do ludzi: jego zainteresowane Anny Wintour pojawiło się na długo, zanim została redaktor naczelną Vogue’a. Imponująca lista sław wypowiadająca się w tym filmie świadczy o unikatowej osobowości oraz ikonicznemu znaczeniu jego pracy.

Photo credit: Zeitgeist Films / Everett Collection

Jeśli podoba Ci się tematyka modowa na srebrnym ekranie, sprawdź również propozycje zebrane w poście Modne Seriale, w których moda odrywa znaczącą rolę.


Najlepsze świąteczne filmy lat '90

Lata 90 poza obecną nostalgią niosą ze sobą rozkwit buntowniczej mody, erę supermodelek i pionierskie orędowniczki girl power, jakimi były ,,Spice Girls”.  To także klimatyczna muzyka R&B, gry video i długie rozmowy przez telefon stacjonarny (kiedy to jeszcze znaliśmy numery bliskich na pamięć)! Takich rzeczy jest znacznie więcej jak choćby wycieczki do wypożyczalni Video. Filmy z kasety mają niepodrabialny klimat, przenoszą w czasy z epoki preinternetu, kiedy to kultowe seriale takie jak ,,Seks w Wielkim Mieście¨, ,,Ally McBeal” czy ,,Przyjaciele” rozpoczynały swoją emisję. Filmy i seriale tej dekady do dziś zajmują wysokie miejsca w rankingach, a stacje telewizyjne wciąż je grają ku uciesze widzów. W Polsce nie ma Świąt bez Kevina, ale zapewne znajdzie się czas na obejrzenie innych filmów w podobnych realiach. Oto trzy propozycje na gwiazdkowy odpoczynek przed ekranem.

1. I KTO TO MÓWI 3 (Look who’s talking now) 1993

Rodzinny klasyk,  który widziałam niezliczone ilości razy, zwłaszcza kiedy chodziłam do podstawówki. Pamiętam, że podobały mi się najbardziej dwie rzeczy. Pierwsza to postaci gadających psów, których historia zapewne inspirowana była disnejowskim ,,Zakochanym Kundlem”. Druga, ta ważniejsza, to sceny taneczne, które były dla mnie największym wyznacznikiem czy film jest godny uwagi. W trzeciej części kultowej już sagi bohaterowie w świątecznym nastroju będą uczyć się prawdziwego znaczenia świąt. Odbędzie się to w nietypowym rodzinnym rozgardiaszu,  ze szczekającymi psami, rozrabiającymi dziećmi i samochodem utkniętym w śniegowej zaspie. No i ta chemia, którą Kirstie Alley (Mollie) i John Travolta (James) mają ze sobą na ekranie, jest naprawdę wyjątkowa.

2. JA CIĘ KOCHAM, A TY SPISZ (While you were sleeping) 1995

W latach dziewięćdziesiątych na ekranach królowały romantyczne hity z gwiazdami takim jak Julia Roberts, Meg Ryan czy Sandra Bullock. Ta ostatnia gra tutaj Lucy, przeciętą dziewczynę, która pracuje na stacji metra i w splocie niecodziennych zdarzeń zostaje uznana za narzeczoną jednego z pasażerów, który w wyniku wypadku zapada w śpiączkę. W tej komedii pomyłek nie zabraknie miejsca dla romansu i mroźnego, świątecznego klimatu. Film jest raczej oszczędną w środkach, przyjemną  historią w niepowtarzalnej stylistyce tamtej dekady.

3. PIĘKNA I BESTIA: ZACZAROWANE ŚWIĘTA  (Beauty and the Beast: The Enchanted Christmas) 1997

Świąteczne wersje ulubionych filmów czy bajek zawsze do mnie przemawiają. W ubiegłym roku polecałam przygody Snoopy’ego w ,,Świętach Charliego Browna”. Miłym zaskoczeniem było niedawne odkrycie, że również Piękna i Bestia, ogromny przebój z 1991 roku ma takie specjalne wydanie, i to sprzed ponad 20 lat! Ku uciesze entuzjastów Disneya, jest to pełnometrażowy obraz, stworzony w klasycznej, rysunkowej animacji. W gwiazdkowej historii, Bella próbuje zorganizować pierwsze, prawdziwe święta Bożego Narodzenia na zamku Bestii. Z pomocą jej przyjdą dobrze znane wszystkim postacie takie jak Pani Imbryk czy Płomyk.

Sprawdź także: ŚWIĄTECZNE FILMY RETRO


Hey Mrs. Carter, czyli trzy filmy z Beyoncé

W filmowym świecie od lat pojawiają się na ekranie osobistości niezwiązane z aktorstwem. Nierzadko tworzą  świetne kreacje popisując się zaskakującym talentem aktorskim, o którym nikt wcześniej nie miał pojęcia. W wielu przypadkach są to wybory, które mają napędzić lukratywną machinę marketingową dla konkretnej produkcji.  Angażując znane nazwisko twórcy zacierają ręce i liczą na to że, konkretna obsada zapewni satysfakcjonującą frekwencję na salach kinowych. Jednakże, są też role, które wymagają konkretnych umiejętności i talentów, którym nawet największej klasy zawodowi aktorzy nie są w stanie sprostać. Tu przypomina się chociażby Audrey Hepburn w ,,My Fair Lady”, za którą partie śpiewane wykonywała Marni Nixon, czy Natalie Portman w ,,Czarnym Łabędziu”, która mimo żmudnych przygotowań, nie była w stanie zatańczyć tak jak profesjonalna tancerka, która ostatecznie wykonywała większość partii ruchowych w filmie. Z tą różnicą, że „za karę” Audrey nie zdobyła nawet nominacji do nagrody akademii, a Natalie zgarnęła filmowego hat tricka (Oscar, Złoty Glob oraz nagroda BAFTA). Są jednak takie osobistości, które nie potrzebują komputerowych sztuczek czy zastępstw. Jedną z nich jest megagwiazda Beyoncé – zatańczy, zapłacze, zaśpiewa ( i to jak!). Z okazji jej urodzin, przypomnienie kilku obrazów z jej udziałem.

DREAMGIRLS (2006)

Nie jest to pierwsza produkcja w której wystąpiła Beyoncé, ale na pewno taka, która przyniosła jej największy rozgłos w świecie filmowym. Historia czarnoskórego girlsbandu, który próbuje przebić się na rynku muzycznym lat pięćdziesiątych. Zmaga się nie tylko z brutalnymi realiami segregacji rasowej, ale i z wewnętrznymi, branżowymi konfliktami. Według opinii wielu, film luźno bazuje na zdarzeniach z życia Diany Ross. Czy zbieżność wydarzeń a nawet imion jest przypadkowa?

Utwór Listen został specjalnie skomponowany na potrzeby tego filmu. Przyniósł nominację do Oscara (przegrał jednak z I need to wake up Melissy Etheridge) oraz trafił na drugi solowy album artystki. Jest jedną z piękniejszych ballad stworzonych na potrzeby dramatu muzycznego. Co ciekawe Beyoncé nagrała również jego hiszpańską wersję Oye.

Photo Credit: Dreamworks

CADILLAC RECORDS (2008)

Następna produkcja mierzy się z postacią, o której Beyonce z otwarciem mówi, że jest jej inspiracją. Etta James, wciąż pozostaje jedną z największych wokalistek jazzowych, przecierając szlaki młodym artystom soulowym czy R&B. Film pokazuje Ettę jako wschodzącą gwiazdę, a tłem tego zjawiska są lata świetności wytwórni Chess Records. Jej założyciel, polski emigrant, Leonard Chess ( w tej roli Adrien Brody) jest odpowiedzialny za sukces wielu gwiazd min. Chucka Berry’ego. W filmie Beyoncé po mistrzowsku wykonuje I’d rather go blind, jeden z najsłynniejszych utworów James, tworząc tym samym cover szeroko uznany przez krytyków i fanów. Jeśli ktoś nie gustuje w filmach muzycznych, czy biograficznych warto go zobaczyć chociażby dla samej sceny w której Beyoncé go śpiewa.

Photo credit: Parkwood Entertaiment

OBSESJA (2009)

Zestawienie zamyka ,,Obsesja”, która jako jedyna nie jest filmem muzycznym. Tutaj Queen Bey wciela się w matkę i żonę wprost z przedmieść Los Angeles. Jej mąż zostaje uwikłany w pasmo intryg z udziałem pewnej pięknej i przebiegłej  blondynki, której i ona będzie musiała stawić czoła. Sama fabuła jest raczej klasycznym thrillerem oscylującym w okół miłosnego trójkąta, który nie zaskoczy bardziej wymagającego kinomana. Jeśli jednak chcecie zobaczyć Beyoncé w akcji, niczym jej sceniczne alter-ego Sasha Fierce, sięgnijcie po ,,Obsesję”. Artystka niczym Liam Neeson w ,,Taken” odbywa dość interesującą rozmowę telefoniczną. Pytanie nasuwa się jedno: dlaczego ta scena jeszcze nie jest kultowa? (-You think you’re crazy? I’ll show you crazy!)

Photo credit: Screen Gems, Rainforest Films

If you like the theme of fashion on the silver screen, check also the suggestions collected in the post Fashionable TV series. Click here.